i tak na koniec został mi wniosek,
że to jest jednak strasznie demoralizujące.
bo już nie został żaden autorytet, wzór to już w ogóle -
chyba, że anty. nie robić tego, co Ty.
mi naprawdę nie jest dobrze z pełną świadomością,
że mam haka, że góruję, że właściwie się uzależniłeś.
ok, czasem może, takie złośliwe mwahaha przechodzi,
bo mogę już zrobić absolutnie wszystko,
a Ty mi tak naprawdę nie możesz zrobić nic.
i to jest Twoja wina, zepsułeś, na całej linii.
ani się Ciebie nie boję, ani Cię stosownie nie szanuję,
nic.
bo w sumie powinnam się obawiać gniewu,
czuć się źle z tym, że jakoś zawiodłam,
ale nic z tych rzeczy, bo wiem, że to na chwilę,
na pokaz, że trzeba tylko przeczekać.
a nawet, w zależności od potrzeby,
świetnie znam sposoby, żeby przyspieszyć.
to nie jest bezstresowe wychowanie,
to jest bezwartościowe wychowanie.
względnie jego totalny brak.
ostatni raz ci pozwalam,
phi.
przegapiłeś wszystkie momenty,
gdy mogłeś mi na cokolwiek pozwalać,
albo i nie.
sama sobie nie pozwalałam.
a teraz to sorry, ale możesz mi naskoczyć.
190 a mam Cię pod kciukiem.
żenada, nie chciałam tak.
to jest układ, którym można się było chwalić
w liceum, gimnazjum, na dzielnicy,
wśród jakichś totalnych degeneratów.
a teraz to mi tylko jest głupio.
i przykro, pewnie. bo wolałabym jednak nie móc.
jedyne, co z tego wszystkiego wynoszę,
to tolerancję dla ostracyzmu -
swoją drogą jak można się na dziecko obrazić?
już kwestię tego, za co, pominę, bo to paranoja. -
umiejętność kombinowania,
prześlizgiwanie się pod pachą,
gdy buńczucznie stawiasz barykady,
a przede wszystkim -
żeby nie zrobić tego swojemu dziecku.
być konsekwentną wobec niego,
słuchać, co mówi,
nie zacierać granicy między przyjaźnią
a rodzicielstwem,
nie opowiadać mu o swoich kłopotach,
bo wtedy znajdzie sposoby,
by uderzyć w najczulsze punkty,
pełnić swoją rolę.
a o dziadku?
o dziadku im powiem,
że słuchał dobrej muzyki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz