23.07.2013

7.

i mówiliśmy sobie tyle bzdur, że wszędzie indziej bym je wyśmiała.
i wyśmiewam zresztą.
nie, nie dlatego, że nasze były jakoś prawdziwsze od ich.
raczej się zastanawiam, czemu tamte mnie nie bawiły.
były miłe, dobre, kojące, ożywcze.
a tandetne jak nie wiem, jak sobie przypominam,
to z bardzo kiepskich piosenek wzięte.
jak patrzę na zdjęcie, bo o boże, jakie to nie moje,
ale zawsze je trzymam w takim futeraliku, nadal.
to myślę, sobie, przepraszam, ale jaki kompletnie nie mój byłeś,
nie w moim typie, nie do zwrócenia - przeze mnie! - uwagi.
a mimo to, o jak wiele chciałam poświęcić. i poświęcałam.
wydawałoby się mało, ale przekraczałam swoje granice, po jednej.
wiem, że mam ciasne, więc wydają się nieistniejące,
ale istniały. do czasu.
i z perspektywy, nie mam pojęcia, skąd mi się to wzięło,
czemu byłam zdolna, a nie dość, że zdolna,
to było to dla mnie ważne, jak nie wiem.
dla Ciebie najbardziej kłamałam, o Tobie najbardziej milczałam.
i w sumie tyle, już nie ma, naprawdę.
szczerze się cieszę, nie ma żadnych podtekstów.
tak sobie tylko pomyślałam,
a teraz zamknę. choć długo nie otworzę na nowo.




no mówiłam, że kiepskie. ale kiedyś nie było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz