czyli <i>Cześć Aniu, tu Wojtek, też mam 12 lat, chodzę do piątej klasy szkoły im. Patrona, mam dwóch braci, jedną siostrę, spójrz, to oni na sympatii.pl, tu dam Ci linka do ich kont na Blipie, a jeśli chcesz, to możesz poznać moich najlepszych kolegów, z którymi wprost uwielbiamy tłuc się na przerwach.</i>
<a href="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/06c99fe269f071fe.html" target="_blank"><img src="http://images46.fotosik.pl/563/06c99fe269f071fem.jpg" width="101" height="150" border="0" alt="Fotosik darmowy hosting obrazków"/></a> Najlepsze są filmy, wg mnie, tak?, nie te, o których mówiąc możesz mówić tylko o tym, co obejrzałeś, ale te, które przywodzą masę refleksji czy wspomnień z własnego życia. I tak było w przypadku <i>Catfish</i>, więc jak komuś się marzyła z mojej strony notka o filmie li tylko, to miło, że wpadłeś, ale wróć następnym razem. Przy wyjściu dostaniesz pieczątkę, że wpadłeś, fear not. Odnotowane.
Już? Zostali sami ciekawi moich wspomnień i przemyśleń?
Nie potrafię dokładnie wskazać co sprawia, że dotknęłam tej realnej strony Internetu. Może to szczęście, a może to ja mam jakiś magnes na prawdziwe postaci? Może to to, o czym pisałam w <a href="http://t-s-a-t-p-s.ownlog.com/dda-dodaje-duze-ale,2151174,link.html">notce</a> o DDA? Nie wiem, nieważne, rzecz w tym, że ani razu się nie zawiodłam po spotkaniu z kimś z Sieci. A już na pewno nie na poziomie <i>jest spasłym, śmierdzącym czterdziestolatkiem</i> albo <i>miał być chłopcem, jest kobietą/miała być kobietą, jest chłopakiem</i>. Raz się okazało, że gość, który w necie wciąż marudził, marudził też irl, a także... hm.
Raz to ja byłam takim dwunastoletnim Wojtkiem. Nie, nie, nie żadnym pedofilem, tylko nie do końca tym, kim miałam być. To było w gimnazjum, czas, w którym młodzież zaczynała z Siecią. Właściwie to była z mojej strony przysługa wyświadczona dwóm ówczesnym przyjaciółkom. Zdybały sobie jakiegoś, chyba, Grzegorza na czacie podczas informatyki, i umówiły się z nim na piwo. Podszywały się, rzecz jasna, pod jedną osobę, więc nie mogły się zdecydować, która ma iść. Gdzie dwóch się bije, tam trzeci traci cierpliwość, więc powiedziałam, że pójdę, raz kozie śmierć. Miało to miejsce w centrum, one dla bezpieczeństwa stały pod pobliskim Empikiem, pokrótce wprowadziły mnie w rolę i poszłam.
Jako dziewczę sprytne z natury, postanowiłam przyjąć postawę defensywną, by wyłudzić od niego jak najwięcej informacji o... mnie. Tzn. o jego rozmówczyni. Bo w sumie wiedziałam tylko jak ma na imię, że umówiłam się z nim na piwo i że ma koło trzydziestki. Ja byłam, podobno, pełnoletnia.
Problem polega na tym, że, zapewne niestety, ja nie potrafię tak naprawdę kłamać. Mogę w jakichś banałach, <i>nie, to nie mój papieros</i>, mogę przejechać na gapę, ale tu było niebezpiecznie, bo miałam, teoretycznie, łgać na całego. Niemożliwe. Po pierwsze się nie przemogłam i nie poszłam na piwo, tylko na colę, co wytłumaczyłam wczesną porą. Po drugie obsadziłam się w klasie maturalnej, bo tak wiekowo się zgadzało, a brawurować ze studiami nie mogłabym, bo niewiele na temat wiedziałam. Umiejscowiłam tylko tę moją szkołę gdzie indziej, niż znajdowała się faktycznie, ale byłam w swoim żywiole. Pamiętam, że się nie popisał, bo będąc w centrum stolicy zabrał mnie do jakiegoś baru. Nawet nie pubu, baru. Weszłam w rolę słuchacza i czerpałam pełnymi garściami. Strasznych bzdur mu naopowiadały, a ja grałam na zwłokę. Ewentualny cień poczucia winy uszedł w sekundzie, w której mi opowiedział o synku, z którym wcześniej był w parku i żonie, z którą nawet nie był w separacji. Jak się nade mną pochylił, celem wymiany namiętnych pocałunków, to już bezpardonowo oberwał wyciągniętą ręką, którą zmieszany uścisnął. I to by było na tyle, w kwestii moich spotkań sieciowych ze ściemą.
Słyszy się, co prawda, multum historii, kiedy to on zabrał ją w góry i tam brutalnie pozbawił życia, ale jakoś działo się to poza mną i poza moimi znajomymi. I naprawdę, niebywale się obruszyłam na historię opowiedzianą w Catfish, tym bardziej, że jest prawdziwa.
<b>! SPOILER ALERT!</b>
Najpierw było mi Nev'a (to dokument, więc <a href="http://www.facebook.com/nevschulman">Nev Schulman</a>) szkoda, gdy okazało się, że dziewczyna z Sieci, w której się zadurzył, robi go w nogę, wysyłając mu nieswoje piosenki - podpisane jako swoje - co sprawiło, że przestał jej ufać. No bo skoro raz go oszukała, to ciekawe, co jeszcze wymyśliła. Ale to, w porównaniu z całą historią, to naprawdę banał. Można przełknąć fakt, że ktoś Ci wysyła zdjęcia liźnięte Photoshopem, bo mniejszy biust czy inny kolor oczu... co za różnica.
Nie można jednak przełknąć mistyfikacji, w którą angażuje się piętnaście nierealnych postaci, wykorzystuje się do tego swoje małe dziecko, opowiada się totalne brednie o wystawach, które organizowane są, rzekomo, w miejscach, które nic o tym nie wiedzą, prowadzi rozmowy telefoniczne, podając się za kilka różnych osób, nie ustępuje się w tym widząc, że ktoś się angażuje w tę znajomość... ludzi się tak nie wykorzystuje. Co innego mały trolling na forum, gdzie po godzinie jest po wszystkim, a co innego doprowadzenie do sytuacji, w której ktoś z drugiego końca świata się w Tobie po ośmiu miesiącach zakochuje.
I to chyba naturalne, że wreszcie się chce zobaczyć, tak? Zwłaszcza, że, kierowany rozczarowaniem, zaczyna mówić <i>sprawdzam</i>, a tu kłamstwo na kłamstwie.
Nawet jak już tam pojechał i zobaczył prawdziwe oblicze swojej <i>ukochanej</i> to ona mu wciska kolejny kit. Motyw chorych, naprawdę, bardzo chorych, upośledzonych w sporym stopniu, dzieci jest koszmarnym szantażem emocjonalnym. Bo co? Nie pożałujesz matki takich dzieciaków? Nie zaszkli Ci się oko, gdy opowie o życiu, którego nigdy nie miała, a zawsze chciała je poprowadzić? Tak, to jest smutne. Ale na szali nie przeważa ośmiu miesięcy kłamstw, bez specjalnej chęci przerwania tego. I go nakręcała, i wymyślała kolejne fakty, i wysyłała prezenty, i opowiadała o karierze córeczki, która wytrzeszczyła oczy na wieść, że jest bardzo uzdolniona plastycznie, podczas, gdy uzdolniona była umiarkowanie.
Domyślam się, że większość <i>weźmie stronę</i> Angeli (Pierce, o wiele trudniej ją znaleźć na Facebooku, ciekawe czemu? ;]), bo ona taka biedna, ale litości. A kiwany chłopak nie jest biedny? Nie jest istotne jakim kosztem ona zyskała to, co udało jej się osiągnąć i to i tak tymczasowo? Swobodnie mogę brać jego stronę, bo wiem, jak wielu weźmie jej a jego pominie w tym wszystkim. Bo co? Młody, w miarę przystojny, to sobie poradzi? Co za bzdury. Jakby młodzi i w miarę przystojni nie mieli uczuć. Mają. I są pomijani w podobnych sytuacjach. A to, co miałam okazję od nich słyszeć, to nikogo nie obchodzi, choć włos się jeży na głowie i współczuję im niezmiernie.
Nev i tak wykazał się ogromną dawką dobrej woli i dojrzałości, że nie zdzielił jej sztalugami w łeb i nadal, podobno, utrzymuje z tą panią kontakt. Mimo tego wszystkiego.
Cel bardzo rzadko uświęca środki. Uszlachetniajcie sobie do woli ludzi ze złamanymi życiami, którzy starają się je podreperować za pomocą łamania cudzego. Ja pozostanę po drugiej stronie, skoro nikt się nie kwapi.
Film jest o tyle trudny, że nie dla każdego wybór jest prosty. Daje się nabrać na tę wzruszającą historię Angeli, widzi jej synów, którzy z pewnością są dla niej dziennym utrapieniem, i zastanawiają się, czy jej nie rozgrzeszyć. Sama bym ich krzywdy postawiła obok siebie, gdyby nie jedna z ostatnich plansz z informacją, że jak już wszystkie karty były na stole, to ona i tak skłamała. To jest dopiero kurewstwo. <i>Powiem Ci prawdę</i> i bang, znowu kłamstwo. I to z tych z grubej rury.
A świetny, bo prawdziwy. Takie scenariusze rozgrywają się nie tylko na Facebooku, nawet nie tylko via monitor.
<i>Czytałam kilka recenzji, tych mniej i tych bardziej profesjonalnych, i rozpływano się w nich nad kunsztem Angeli, że udało jej się przez tyle czasu kreować ten inny świat, bez potknięcia. Nie wiem, może za dziesięć lat, jak już się nałykam tej zgorzkniałości, która niewątpliwie do mnie przyjdzie, to będę w stanie przyklasnąć technice. Chwilowo, zaraz po projekcji, byłam naiwnie zszokowana. Gdyż kłamstwa nie zniesę.</i> I niech już tak zostanie, że takie rzeczy przytrafiają się innym, dobra? I prefer hurting truth, than calming lies.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz