11.11.2010

wygwizdowo.

zanim zacznę, chciałabym od razu wyjaśnić, że poniższe w żaden sposób nie świadczy o moich przekonaniach ideologicznych, poglądach i mimo ewentualnych dwuznaczności, nie jest to dowód na reprezentowanie postawy faszystowskiej. to co myślę, wyłuszczę - może - przy innej okazji.

jednak udaje się mnie zaskoczyć czy wręcz zaszokować. może to i dobrze, bo się bałam, że już jestem całkiem zobojętniała i wyzuta z emocji. w każdym razie to mnie wprawiło w niemałe osłupienie dzisiaj.

może sobie wyjaśnijmy sytuację: grupa ludzi zgłasza chęć przemarszu, celem głoszenia swoich przekonań. nie jest to w żaden sposób tajne, anonimowe, organ wydający zgodę - lub nie - wie, na co ją wydaje - lub nie. organ zgodę wydaje, więc 11 listopada 2010 odbędzie się manifestacja faszystowska, legalna. wziąwszy pod uwagę to, czego mnie uczono w szkole i co wiem o konstytucji - jestem pozytywnie zaskoczona ową zgodą.

bynajmniej nie dlatego, że skrycie pielęgnuję poglądy faszystowskie, mam ołtarzyk z Hitlerem, po Auschwitz chodzę jak po Łazienkach czy coś podobnego. wręcz przeciwnie - po wizycie tamże przez bity tydzień chodziłam jak... zbity pies, byłam porażona widokami i przerażona flashbackami, otępiała, zdołowana i w ogóle, wielka trauma. bez ironii, to było koszmarne. ale potrzebne. niemniej koszmarne. do tej pory reaguję agresywnie na wszelkie przejawy bezczeszczenia tego typu miejsc, nie bawi mnie dowcip ilu Żydów zmieści się w maluchu, nie posiadam żadnego zdjęcia bo byłam pewna, że to nie miejsce na to. zresztą nie wiem czy utrzymałabym aparat - cała się trzęsłam. po emisji Katynia co prawda skupiłam się na pocieszaniu zapłakanej koleżanki ale i tak, po powrocie do domu, nie mogłam się pozbierać.

niemniej jednak potrafię trzeźwo zauważyć, że jutrzejsza akcja jest bardzo nie na miejscu. nie ten przemarsz - te gwizdki (że na gwizdkach się skończy? a jedzie mi tu czołg? ;]). nie mogę się dobrze czuć ze świadomością, że ktoś próbuje atakować czyjąś wolność do wyrażania poglądów. choćbym się bardzo z nimi nie zgadzała. mhm, Voltaire ze swoim "Nie zgadzam się z Twoimi poglądami, ale po kres moich dni będę bronił Twego prawa do ich głoszenia." towarzyszył mi dziś przez pół dnia. jeśli ktoś chce, podobnie jak mój ojciec, powiedzieć mi, że przecież nikt im nie zabrania, mogą iść, jest zgoda na marsz to ja się mogę tylko zaśmiać. bo co to jest za zgoda, co to za wolność, gdy jednocześnie organizuje się nie tyle manifestację konkurencyjną tylko regularną napaść. bo wyśmiewanie - wygwizdywanie - to też jakaś forma napaści.

czy nie można było zorganizować manifestacji antyfaszystowskiej? ew. niepodległościowej? myślę, że zbieżność dat a nawet godzin byłaby wystarczająco wymowna. a tak? jeden z najgłośniejszych, w jakiś sposób opiniotwórczych, dzienników otwarcie nawołuje do akcji mającej na celu nic innego jak wykpienie.

ja już w ogóle pomijam element prowokacji. w liceum chodziłam do klasy z faszystą. z jakichś powodów darzył mnie sympatią, co wykorzystałam do zgłębienia tematu nie tylko za pomocą podręczników, które są stronnicze, na jedno kopyto, faszyzm to zło! i tyle. rzeczywiście, chłopak okazał się mieć nasrane we łbie równo pod tym względem, szybko się przekonałam, że to jakiś bełkot ale co innego zostać pouczonym, że coś jest złe a co innego samemu zobaczyć co w tym jest złego. ponieważ, mimo różnic poglądowych, relacja układała nam się bardzo poprawnie, z naciskiem na dobrze to zauważyłam, że na co dzień to jest całkiem normalny gość, może i miał na fleku swastykę, był łysy jak kolano, nosił glany z odpowiednimi - białymi? - do ideologii sznurówkami i witał się per Sieg Heil! ale nie był agresywny, dopóki... dopóki go ktoś nie sprowokował. nie ma to go w żaden sposób tłumaczyć, jedynie nasuwa mi przypuszczenie, że.

że gdyby jutro - dzisiaj - faszyści zostali pozostawieni sami sobie, to by przeszli z punktu A do punktu B, poszli się nawalić i zrobili jakieś nocne burdy. a tak, jak stanie im na drodze grupa gości z gwizdkami, jajami, butelkami czy co oni tam sobie planują zabrać, to ich wkurwią i będzie dym.

chciałabym też zauważyć, że dopóki nie ruszyła akcja powstrzymująca - sama otrzymałam na coś takiego zaproszenie na Fejsie - to za głośno o tej manifie nie było. co oznacza, że i zainteresowanie zainteresowanych - czyt. faszystów i faszysta-wannabies - byłoby mniejsze niż będzie. rozdmuchano sprawę, uderzono w Honor czy co oni sobie tam piszą na koszulkach i tylko się ich rozjuszy. i po co? nikomu nie przemówi się tym do rozsądku, bezsensowne podkładanie się.

nic to jednak, skrzyknęli by się na Fejsie, pocztą pantoflową by to przeszło, spotkaliby się i by była draka. okej. ale w momencie, gdy gazeta nawołuje do tego typu akcji i to, podkreślam, nie jakiś fanzin, nie jakaś strona tylko wiodący w kraju tytuł, to to jest absurdalne. żenujące i trochę skandaliczne. nasuwa wniosek, może i nie mi bo ja nie oceniam po jednym numerze ale wiem, że wielu tak, że wszystko jest fajne, wszystko jest wolne, dozwolone DOPÓKI. taki neo-Voltaire Po kres moich dni będę bronił Twojego prawa do wygłaszania swoich poglądów, dopóki są choćby w minimalnym stopniu zgodne z moimi.

wyobraźmy sobie sytuację, w której dzień przed planowaną manifestacją nie wiem czego... mniejszości seksualnych? narodowościowych? jeden z dzienników, zapewne jakiś prawicowy, dodaje paletę jajek, żeby obrzucić manifestujących. co byśmy powiedzieli? żenujące? żałosne? skandaliczne? nietolerancyjne? zaściankowe? więc dlaczego teraz nie powiedzieć nic takiego?

bo chodzi o faszyzm, ten drastyczny, karkołomny, zły faszyzm? bo jedne poglądy są cacy a drugie be? i to ma być demokracja? prawnie wszystkie manifestacje są sobie równe. i grupy atakujące są grupami atakującymi w każdym przypadku.

oczywiście rozumiem, że większość cymbałów uzna, że jeśli nie jestem przeciw, to jestem za ale trudno. wiem też, że część moich znajomych się tam jutro wybiera gwizdać i choć całym sercem i umysłem jestem za ich poglądami w tym względzie, to forma ich wyrażenia mnie wybitnie odstręcza.

cóż, mam nadzieję, że nie będę musiała o Was pytać na którymś z ostrych dyżurów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz