i się naznosiło jakichś no-namemów, czyhających - mniej lub bardziej - na to, co ja dziś znowu powiem o świecie. a że przyświeca mi myśl całkiem uczciwa i dzielę się ze światem opinią swą już wyrobioną, z niewyrobioną się przyczajając przed publikacją, to sobie wykoncypowali, że jestem twarda babka. nie przeczę, jestem najczęściej. ale nie zawsze. i jak już mi się wymsknie coś z fazy nie zawsze to popłoch się robi.
nie, moje misie kochane. ja się nie będę tłumaczyć ze swoich słabości (yhy, są, naprawdę są). więc uznajmy, że następuje - siłą rzeczy i moich palców - podział. tu będę nadal judzić na głupi świat, rozpływać nad filmami, wylewać, spowodowane nimi, gorzkie, nad nimi, żale, opowiadać, która płyta uwiodła moje uszy a która je masakrycznie zmiażdżyła. i może czasem skrobnę coś o wydarzeniach dziejowych, które miały miejsce w moim szanownym życiu. zgoda?
a coś co, roboczo i z dużą dozą śmiechu z siebie, nazwę swoje emo wynoszę pod inny adres. znajdowalny, przy pewnej iskrze na łączach. choć z drugiej strony, jak trafiam raz po raz na lud, który pyta o piosenki i tekst leci tak:
no bo co w końcu, kurcze blade.
nie wiem, może to był błąd, że ja tak się dałam na tacy, że się nie bawię w podchody w stylu kilku kont ze ściemą, że to kilka różnych osób. może tylko mi się to wydało bardziej ludzkie, kiedy pomieszam w jedno. zrobiłam to poniekąd z uczciwości ale i wrodzonego lenistwa - ja się nie umiem kreować i wie to każdy, kto poznał mnie drogą net->real, kiedy to robią wielkie oczy, że różnica polega na tym, że jestem niższa niż myśleli. podobno jestem też w sieci bardziej przebojowa. dziwi mnie to, bo ja się przecież nigdzie nie rozpycham. jak się mnie ktoś pyta o coś, to mówię mu to samo w twarz, co piszę tutaj więc... heloł? o ale mniejsza.
nie, to nie foch. to konsekwencja ca 7 lat w Sieci i potrzeba jako-takiego porządku.
czółko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz