to nie jest jak z brukselką, wątróbką czy szpinakiem. to nie działa tak lekko, że wzdrygasz się ale nic nadto.
to jest ściśnięcie gardła na sam dźwięk imienia, to wzniecany raz po raz płomień na widok zdjęcia, to stoicki spokój w kontakcie bezpośrednim, bo żeby nie dać po sobie poznać, nic a nic, wszystko w normie a tymczasem ostatnie słowo się rozbija po głowie na długo po echu.
ktoś chce zażartować, sprowokować, coś napomknie o a ja goreję, kompletnie nieadekwatnie acz gratuluję - udało się sprowokować. o dużo za bardzo.
to obrzydzenie na myśl o jakimkolwiek wspólnym terenie, to chęć ucieczki, byleby nikt nic, byleby nie ja. bylebym nie wiedziała i nie widziała, że cokolwiek pomiędzy nami.
a wreszcie to fakt, że trafiłam na dowód już trzy godziny temu a nadal mnie ściska w żołądku.
dlaczego to wszystko?
bo ja cię, kurwa, nienawidzę. serdecznie. i cała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz