Mogę kręcić nosem na lata licealne, ale in plus zaliczam poznanie Piotrka vel Xinga. Nad jego licznymi zaletami, o których przede wszystkim wie on sam :P, rozpływałam się na blog.pl, pamiętam.
Teraz tylko wspomnę pewną sytuację. Otóż Piotruś się związał. Z kobietą. Tak na poważnie, mieszkają razem, wspólne siwienie pewnie już odnotowali w kalendarzykach małżeńskich, których reguł, jak mniemam, nie przestrzegają.
Miałam się z nim na kawie spotkać, lecz nauczona doświadczeniem, upewniłam się czy aby nie będzie to przeszkadzać jego dziewczynie.
-No co Ty? Ona jest normalna. ;]
I za każdym razem sobie przypominam tę rozmówkę w chwilach, gdy pójście dziewczyny z chłopakiem na kawę odbywa się w asyście przyzwoitki i dziękuję za ten cień nadziei, którą mogę pokładać. Może trafię na więcej związków takich jak ten Xingowy. Kiedykolwiek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz