And I believe in God, and I believe that God believes in me...
Poszła plotka, która nawet jeśli nie pokrywa się z prawdą, to wpasowuje się w osobę Przemka idealnie. I choć może nieco prostackim jest mówienie o kimś, przez pryzmat jego religii, to nie da się wdzięcznie ominąć tematu.
Co do pełnego brzmienia plotki, to szło o wykonanie Let the Sunshine in, w którym występuje wers and I believe in God, and I believe that God believes in Claude, co podobno Przemek sparafrazował jw.
Gdy przyjechałam, po śniadaniu, zdybała mnie grupka Polaków, w tym dwie pary - Łukasz i Agnieszka oraz właśnie Przemek i Ola. O Oli będzie potem, bo koleżanka jest później w alfabecie.
Cześć, jestem Przemek albo Filip. W dobie Internetu przywykłam do podobnych introdukcji, choć częściej nicki są bardziej wymyślne. Ale nie tędy droga.
Musiałam mieć zaskoczony wyraz twarzy, bo szybko wyjaśnił, iż Filip ma na drugie, a ludziom zza granicy ciężko wymówić rz i sz.
Zgoda. Ja do Ciebie per Przemek, a obgadywać Cię będę jako Filipa. ;)
Później jednak problem zniknął, wraz z Filipem, na którego miejsce wszedł Ciemek. Myślę, że Sven-Ulf zapoczątkował tę wersję a nam się wszystkim tak spodobała, że Przemek poszedł całkiem w niepamięć. Mieliśmy dryg do ułatwiania sobie życia, o czym powspominam przy okazji reszty ułatwionych.
Przyznam, iż pierwsze wrażenie, choć trochę mylące, zrobił nieszczególne. Odpicowany sportowiec, przystojniak, z blondyneczką u boku, w za małej koszulce, by opinała się na klacie.... Dopiero z czasem wyszło na jaw, że to do rany przyłóż chłopak, niesłychanie ambitny, z pewną słabością. Skalą swej religijności, a co za tym idzie, ślepym poparciem dla pewnej partii, która na ten czas trzymała kraj i decydowała o nim przy pierwszym, niedzielnym, rodzinnym obiedzie.
Szybko nauczyłam się trzymać język za zębami, bo gdyby to była kanalia na każdym froncie, to obojętne byłoby mi, czy się żremy podczas posiłku, czy rozpętujemy gigantyczną aferę na pół szkoły. Ale on był ujmujący w pewien sposób.
Zawsze ceniłam dążenia do samodoskonalenia się a on, choć z typową dla siebie przesadą, przodował w tym. Angielskiego uczył się na zasadzie czytania słownika od a do z. Co z czasem doprowadziło do sytuacji, w której znał wszystkie możliwe synonimy. Cel uświęca środki. Choć i tu nie obyło się bez problemów - na Facebooku figuruje jako Female. Przy znajomości jego poglądów, wypada to ze wszech miar dowcipnie.
Nie sposób też przejść obojętnie obok jego otwartości na innych. Mieliśmy w swoim gronie dziewczynę nieco opóźnioną i każdy kiedyś tracił cierpliwość, tylko nie on. Pomagał jej we wszystkim, by mogła uczestniczyć w każdym naszym zajęciu, był odpowiedzialny i dojrzały.
Ironią losu jest fakt, iż dzielili domek z chłopakami z Litwy, znanymi lepiej jako bohema. Do dziś zastanawiam się, jak to się obyło bez wybuchu. W jednym pokoju seks, drugs and rock'n'roll - za ścianą pruderyjność, herbatka i Rubik. Dosłownie Rubik. Na jednym z poranków autorskich, polegających na wybraniu sobie półgodzinnej prezentacji na temat dowolny, zaznajomił uczestników wyjazdu z muzyką Piotra Rubika. Niestety, kilkoro podłapało motyw a Niemka z Rosjaninem nauczyli się tekstów i tylko słuchawki mogły nas uratować.
Finał miał Ciemek nie za szczególny - podłapał ze swoją dziewczyną fuchę na statku widmo. Tj. pojechali do Polski, poodświeżali dokumenty i pojechali do Włoch, by tam wypłynąć w rejs kilkumiesięczny. Przemek miał być DJ'em, jego dziewczyna miała być animatorką. Statek niestety nigdy nie wypłynął, bo go nie było. Te Włochy nasuwają wnioski, iż były to jakieś obozy pracy czy cholera-wie-co. Zwłaszcza, że bardzo łatwo przyszło im dokooptowanie do zespołu jeszcze jednej dziewczyny. Niefajna sprawa.
Wracając jeszcze do tego DJ'a, tu robił za chodzące kino. Ściągał nam mnóstwo filmów, raczej rekreacyjnych ale znalazł się popyt, więc należy to dopisać do zasług.
So, even if God doesn't exist, so he can't believe in Ciemek - no problem. Ciemek believes in himself enough for them both. That matters. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz