Więc przydałoby się powalczyć nieco.
Oni, znaczy ci z poukładanym w szufladzie życiem mówią, że odseparowanie się od nich jest złe. W głównej mierze dla mnie. I może i to by mi nie przeszkadzało, bo można to polubić, jako ja lubię ale to nie koniec. Bo sprawa zaszła za daleko.
To już nie jest kwestia wyboru, coraz częściej chciałabym wyjść do ludzi ale nie mogę. Czy ja mogę być monotematyczna i posłużyć się cytatem? I haven't hung out with anyone. 'Cause if I did, I'd have nothing to say. Do wszystkiego się zmuszam a najchętniej odwołuję, wymyślam kolejne wymówki... Tyle, że już mnie to nie bawi. Teraz muszę to robić bo jestem przekonana, że wyjście gdziekolwiek byłoby jakąś porażką towarzyską a i zmarnowałabym czas innym.
Do tego dodajmy, utrzymującą się od tygodnia, bezsenność. Z raz czy dwa udało mi się złapać kilka godzin w ciągu dnia ale noce są kompletnie beznadziejne. A w ciągu dnia oczywiście padam ofiarą zmęczenia, wychłodzenia organizmu z racji osłabienia więc nigdzie nie jestem w stanie wyjść i kółko zatoczone. Staram się coś robić pożytecznego przynajmniej, czyli spędzam noce na nauce - o 5-ej można już swobodnie czytać bez lampki, wystarczy żaluzje odsłonić, jakby kto pytał - ale i tak widzę pojebanie tego.
Choć jakby się tak zastanowić to - może poza tym niespaniem - to trwa od dawna. Z przerwą na projekt niemiecki, która trwała krócej niż ów projekt, czyli gdzieś na finiszu zaczęłam wszystko odpuszczać. Oczywiście, miałam element mobilizacyjny więc latałam po tych muzeach nie bez zainteresowania, ale gdyby ktoś mnie wypuścił w Berlinie, dał 5 dni i zostawił to wątpię by coś z tego było.
Sama sobie winna jestem, ja wiem. Ale ciężko coś zrobić, jeśli się wie, że nikomu poza mną by na tym nie zależało. Ja to za mało. Krzesło nie posiada tej fajnej właściwości, by samo się podnosiło.
I w momencie pisania tego widzę, że coś ze mną nie tak ale nie bardzo wiem, co i jak by tu można to zmienić. A jakbym nawet wiedziała to jw. - ja to za mało.
Jezu, jak ja nie znoszę wpadania w takie tony. Miało być inaczej. Nie lubię się skarżyć, przyznawać do błędu, robić z siebie ofiary i ożeżkurwajapierdolę, niechże ja nie przeczytam tego wpisu. Spojrzę na tytuł i myk, noga z bloga. Fe.
Tam były dwa wersy, tu jest uzupełnienie pod którym również mogłabym się podpisać. No, pomijając...
I didn't go to work for a month
I didn't leave my bed for eight days straight (...ten wers.)
I haven't hung out with anyone
'Cause if I did, I'd have nothing to say
I didn't feel angry or depressed
I didn't feel anything at all
I didn't want to go to bed
And I didn't want to stay up late
- Modest Mouse, Whenever You Breathe Out, I Breathe In (Positive / Negative)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz