Wypadałoby się pożegnać jakoś publicznie. Co prawda będę jeszcze jutro, jak już uporam się z rodzinno - cmentarną pielgrzymką ale jakoś się tak głupawo układa, że kto może to podzieli to na dwa dni. Całkiem słusznie, ja sobie na to nie mogę pozwolić.
Dlatego pożegnam się tak hurtowo nieco. Na półtora miesiąca przerwa w blogu, w tlenie, w gadu i, z oczywistych względów, w wypadach na kawki, drinki czy do kina. Mimo wszystko trochę szkoda. Co innego rezygnować z własnej woli, co innego z musu.
Półtora miesiąca to z jednej strony krótko - szybko minie, zanim ktokolwiek się obejrzy. Ale i to pierwsza poważna podróż, szkoła życia: podejście pierwsze i najtrudniejsze. Do tej pory wyjeżdżałam albo blisko, albo do kogoś mi bliskiego. Teraz będę zdana na siebie a te cyferki w dacie mego urodzenia nie pozwalają komukolwiek tam na kontrolę nade mną. Zawsze chciałam się sprawdzić w takich warunkach, to był jeden z głównych wabików studiów poza Warszawą. Nie wątpię, że nie raz zachce mi się do domu.
Spakowana jestem w 70%, zostały jeszcze jakieś zakupy pierdółkowe, które zrobię tuż przed samym wyjazdem. I chyba można jechać walczyć, zdobywać doświadczenia, dojrzewać, poznawać nowych ludzi, nowe języki i miejsca.
Tu przyjdzie mi mieszkać (po lewej lista pomieszczeń, gapy. I każde z nich sobie można obejrzeć z każdej strony. :P ). Zapowiada się nieco bajkowo. Stołówka niczym z Hogwartu. :P Oczywiście, że będę pisać. I oczywiście, że Wy pisać macie - co najmniej raz w tygodniu zamierzam okupywać sieć. Swoją drogą to muszę jakąś listę odbiorców zrobić, bo z tyloma ludźmi się na te maile poumawiałam...
Jadę walczyć, dawać upust wszelkim formom kreatywności, które od paru miesięcy we mnie buzują i nie mogąc znaleźć choćby szczeliny by się wydostać, potęgują uczucie beznadziei i bezradności. Dosyć tego, balonik musi pęknąć.
Widzimy się w grudniu. I mam nadzieję, że nie nabiorę akcentu ala Mariusz Max Koląko. Btw. wreszcie będę mówić po angielsku bez skrępowania, że odczytane zostanie to jako pozerstwo. Just like heaven. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz