10.10.2008

VIEW FROM THE AFTERNOON

Bo ja byłam, proszę Państwa, na zakręcie. 
Moje prawo było Waszym lewo. 
Widzieliście: krzesło, ławkę, stół, a ja - rozdarte drzewo. 
Bo ja byłam proszę Państwa, na zakręcie. 
Ode mnie widać było niebo przekrzywione.

     
     Choć właściwie to niebo to nadal jest przekrzywione - ale nie dlatego, że powinno być proste i z jakiegoś powodu nie jest. Po prostu, bez urazy, ale proste nieba są nudne. Jakby ktokolwiek wszedł do mojego pokoju, pewnie uciekłby z krzykiem myśląc sobie, że tu nic nie jest na swoim miejscu. Ale wiecie co? Spytajcie o cokolwiek, znajdę w mig. No dobra, poza niektórymi ubraniami ale to dlatego, że Maryla szaleje po nocach i pierze. Bierze i pierze bez uprzedzenia. Póki się nie uspokoi, muszę przystopować z tym planowaniem przed snem w co się ubiorę dnia następnego. Widzicie? Kolejny mój rytuał ugrzązł.
     
     Ale dobra, trudno. Się zmieni rytuał, proste. Lubię te swoje odchyły, lubię widzieć więcej i w nieco inny sposób od Was. Bo ja, mimo fantazjowania na ulicy o potencjalnym wypadku samochodowym, mierząc dokładnie kąt i dystans na jaki bym przeleciała po uderzeniu przez tego fioletowego Forda na skrzyżowaniu, nienajlepiej znoszę nagłe wstrząsy. Wymagają przystowania. Bynajmniej nie cichego, blip i blog [Flip and Flap dzisiejszych czasów] tętnią i tętnić będą, po to bym mogła, jak dziś, stać się Królową Prywatnego Parkietu, odetchnąć pełną piersią i... 
     
     Moja znajoma z klasy, byłej klasy, wpadła ostatnio w furię i między całymi wierszami wyrzutów i potwarzy rzuciła 'nigdy więcej przy mnie nie tańcz'. Pominę, że nie będę miała do tego już okazji. Zapewne myślała, że szalenie mnie dotknie, że oświeci mnie łaskawie, jak moje kalectwo wpływa na mój obraz i przede wszystkim, na jej obraz, gdy ktokolwiek oskarży ją o znajomość ze mną. Najpierw mnie to rozbawiło [patrz: logiczny wniosek o braku okazji do powtórki] a potem wręcz wzmocniło. Bo ona tańczy na pokaz. Ją obchodzi jak wtedy wygląda - mnie nie. Yes Sir, I can boogie, but I need a certain song. Ona i jej podobni nigdy nie zatracą się w piosence na tyle, by nie dbać o to jak to wygląda z boku (zboku). 
     
     I jestem dziś, teraz, na tyle czysta by móc tańczyć na parkiecie będącym, po cywilu, moim balkonem. By nie wstydzić się użalania nad sobą, bo nie potrzebuję do tego publiczności. Powiedz, jak (nie)wielu potrafi uwolnić się z tych więzów hamujących ciało i język? I jak (nie)wielu potrafi zebrać wokół siebie ludzi, którzy po zobaczeniu tego nie cofną się zakłopotani bo wiedzą, że jest coś ponad to? 
     
     Mogę sobie pozwolić na zakręty, na niewymyślanie sobie osobowości, na po prostu bycie. I tą kartą wygrywam na każdym froncie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz