Nie mogę zacząć czytać, bo zasnę. Książka nie jest nudna - nie w tym rzecz, po prostu wcześniej czy później zasypiam. Dlatego w szkole będąc prosiłam o listę lektur na miesiąc do przodu, bo ta usypiająca właściwość źle wpływa na tempo kończenia książki.
I siedzę sobie z kawą od 9:30 łapiąc skrawki zajęć. Jednym z nich było - bo już nie będzie - czytanie wszelakich archiwów. Ja już tak mam (a raczej miałam), raz na jakiś czas mnie napda. I od razu wchodzi nastrój 'if I could start again... a million miles away'. Choć właściwie fakt, że to cytat NINowy psuje nieco wydźwięk. Bo nie chodzi o to, że szperam w jakiś zapiskach dramatów, scen pamiętnych czy coś. Po prostu, zbierają się pomysły jakby można było to inaczej rozegrać.
Oczywiście, wcale się nie oszczędzam - przeglądam też archiwa rozmów z ludźmi, do których już nie mam dostępu (nie lubię swojego sentymentu, nie lubię zostawiania nieużywanych już numerów i tlenoadresów). Blog w onecie wykręcił mi numer i wyświetla bez mojej zgody komentarze pod notkami.
Z moją nadnaturalną pamięcią przez półtorej godziny przeżyłam część swojego życia na nowo. Nieszczególnie mi się to podoba. Nie żałuję, ale jestem teraz i tu, więc po co się cofać?
Jak się usuwa archiwa?
------
Już wiem jak się usuwa i tak też zrobiłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz