... POSITIVE
Zaczynamy zabawę ze szpitalami w moim kontekście od nowa. Mam te przeciwciała, się znaczy kontakt z żółtaczką miałam na bank. Pytanie czy mam nadal.
Zapewne mam, skoro mama też to to musiało się w czasie ciąży powydarzać. Da się wyleczyć, niby fajnie ale leczenie trwa rok i nie bardzo wiem, na czym miałoby polegać. Jak na szczepieniach to leżę - uziemiona w kraju na rok.
To trochę tak jak w tej historyjce o pasterzu i wilkach. Maryla wymyślała mi kolejne choroby, które okazywały się ściemą, dlatego miałam cień nadziei, że z tą żółtaczką też tak może być. Mimo to żyłam jak chora, aby nikogo nie narażać jakby co.
I w nagrodę dowiem się, że faktycznie ją mam. Dlaczego ja z tym moim 'fartem' jeszcze sobie w łeb nie palnęłam?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz