nie 'Great Expectations' bo jednak jest pewna drobna różnica między oczekiwaniami a nadzieją. Ty przynajmniej ją widzisz. choć gdyby szło o ocenę walorów artystycznych High Hopes [utwór Pink Floyd, z płyty 'The Division Bell'] vs. Great Expectations [film Alfonsa Cuaróna, polski tytuł 'Wielkie Nadzieje'] to wygrywają jednak Great Expectations. czemu? bo o ile utwór zaledwie jest wdzięczny ale jest tylko utworem, to film łączy w sobie
a) pięknego Ethana Hawke'a [takkk, blondyn (ale ciemny), niewysoki ale tak to chyba jest z ideałami, że spotykasz kogoś kto nie pokrywa się z owym ideałem, a jednak połykamy haczyk :>],
b) pełną pasji piosenkę Tori Amos, 'Siren' [piosenka jest pełna pasji, nie Tori sama w sobie, tego nikt tu nie powiedział!],
c) ciekawy zabieg z ciągłą obecnością koloru nadziei [czyli jednak 'hope', hm?] i wreszcie
d) dotkliwą prawdę, że można się spalać dla kogoś, kto potem zdmuchnie popiół i pójdzie dalej, ale kiedy zobaczy, że z owego popiołu odrodził się Feniks to nagle sobie uzmysławia....ale too late, babies, too late.
no i skłania Cię do takich górnolotnych słów podzi...zachwy...uznania, o. a to chyba dobrze, jak ktoś albo coś skłania do wycieczek w głąb siebie, prawda? prawda.
uch, ale wstęp. wprostproporcjonalny do dzisiejszego wstępu do ustnego angielskiego, he.
bo zacznijmy od tego, że tzw. naukę zaczęłaś dzisiaj w autobusie linii 116 oraz metrze linii...boże, jakie Wy macie linie metra? uznajmy, że relacji Słodowiec - Kabaty z przystankiem na Politechnice, right. poszłaś, weszłaś, siadłaś na korytarzu i dopiero teraz coś zaczęło nieprzyjemnie gnieść w gardle. wchodzą jak na ścięcie, wychodzą jak po ścięciu [albo chociażby po poderżnięciu tętnicy], więc 'kurde, może ja się przeliczyłam i to nie pójdzie tak hop siup?'
nie ma przebacz, nadeszła Twoja chwYla. stwierdziłaś, że pierdolisz, co Ci tam, weszłaś 'good afternoon, may I sit? here is my ID [please, choose your questions set], here, number forty - seven...', wzięłaś sobie kartkę z obrazkiem, kartkę i długopis, siadłaś grzecznie z boku i zaczęłaś sporządzać notatkę dotyczącą scenki w galerii, gdzie wycieczka szkolna tudzież klasowa [mundurki mieli:P] podziwiała sztukę nowoczesną. ambitnie przygotowałaś także odpowiedź na potencjalne pytanie o to, który obraz Ci się najbardziej podoba [nie padło...] i dlaczego [tym bardziej nie padło bo niby jak, skoro nie było tego wcześniejszego?] i kompletnie zapomniałaś o stronie z dialogami o.O
wróciłaś na miejsce vis-a-vis miłej pani z komisji, po prawej stronie mając niemiłego pana z komisji co swą miną [słowem się nie odzywał] dawał do zrozumienia, że wszystko mówiłaś nie tak [jego późniejsza wizyta w damskiej toalecie świadczyła o tym, że to on niekoniecznie tak był..] i ruszyłaś do opisywania obrazka. poszło gładko, boś to obcykała ale gdy odwróciłyście kartkę....
'here are three dialogues, can you start with the first one?'
'[nie kurwa, za cholerę nie zacznę bo pojęcia nie mam o co w nim cho....zaraz, moment, 'jesteś w Londynie, koleżanka...'a! a! ahahahahaha! like Bridget Jones says] of course:) hello...'
i tak razy 3. tzn. no nie do końca bo mówić trzy razy o koleżance, co do Ciebie do Londynu przyjeżdża to by było cokolwiek za proste:P
idzie o to, że stuknęłaś 19/20 na zupełnym spontanie i nawet lepiej, że 19 a nie 20. bowiem przy 20/20 miałabyś poczucie, że można było z palcem w nosie je zdobyć, a tak zadziałała psychologia i przy 19 wiesz, że zasłużyłaś sobie na nie.
Ty mówiłaś ostatnio, że nie umiesz być i chciałabyś jeszcze kiedyś zdobyć się na spontaniczność? no to chyba dzisiaj wybiła Spontaniczna Godzina, hm?
ponapawałaś się jednak sukcesem do po 17...wtedy wrócił Ojciec z mamusią i wiedziałaś, że 'Grinch-świąt nie budziet!'... przywitałaś się, a jakże, poczym zniknęłaś w swoim pokoju, ale nie domknęłaś drzwi w nadziei [too high hope], że zaraz będą jakieś gratulacje czy coś.
a gdzie tam!
zza ściany zaczęły dobiegać nieapetyczne odgłosy hm, no, no wymiotów, bo po co się silić na eufemizmy. nie żyjesz w takich warunkach od wczoraj, nie ruszyło Cię to, choć zastanowiło - od kiedy wypuszcza się pacjentów ze szpitala w stanie tak niebezpiecznie podobnym do tego, w jakim się pacjenta do owego szpitala zabrało? czy to aby nie był wypis na własne żądanie, hm?
wypad z Ojcem na obiad i po zakupy tylko zakorzenił zasiane podejrzenie - jakieś mętne tłumaczenia, że to ordynator zadecydował,
- 'rozmawiałeś z nim?'
- 'nie..'
- 'ta..no dobrze, ale z nią przecież wcale nie jest lepiej'
- 'tak, jeszcze wyobraź sobie, że jak wracaliśmy to kazała mi się zatrzymać i wyskoczyć jej po papierosy i piwA'
- 'wyskoczyłeś..'
- 'no wiesz, od wczoraj...mogłaby dostać padaczki od odstawienia...'
- 'no i? przyjechałoby pogotowie i może to by ją otrzeźwiło'
- 'no nie, nie rozumiesz...chodź, kupimy jej krupniku, bo prosiła...oj, zamknięte'
- 'to straszne, doprawdy. może uraczysz ją bułką po prostu skoro nic innego nie powinna...i tak by krupniku nie zjadła, albo go zwróciła za chwilę, ja go też bym nie zjadła, bo nie lubię, może Ty?'
- 'nie. ja też nie. ale chodź, kupimy jej banany i sok z marchwii'
tu nastąpiła wycieczka po pobliskim bazarku i telefon, po którym a) poszliście jej po papierosy [ojeeej, a kupiła godzinę temu] i b) wizyta w spożywczym
- 'a tu po co?'
- 'poproszę Czarne Dębowe...'
- '....'
- 'no co masz taką minę? co mam zrobić?'
- 'dokupić wódkę i ogórki na zagrychę i przestać mi tu się wypłakiwać jakie to masz z nią straszne życie'
- 'a Ty nie masz?'
- 'ja jej po piwo nie latam'
- 'oj, Ty nic nie rozumiesz'
- 'faktycznie'
w międzyczasie miała miejsce jeszcze jedna, urocza wręcz wymiana zdań...
- 'co się tak wściekasz, od kiedy wróciliśmy jesteś zła jak osa' [jak Pszczoła jeśli już]
- 'ja? a gdzieżby! no po prostu się spieszę do mamusi, bo biedulka wróciła ze szpitala, nie?;]'
- 'znam te miny od 20 lat...'
- 'i co? może jeszcze mi powiesz, że umiesz je rozszyfrować i wysnuć z nich wnioski?'
- 'oczywiście:D'
- 'ta, jak cholera jasna'
coś mi się wydaje, że do roli sprzątaczki, praczki, wolontariuszki sanepidowskiej i terapeutki tatusia dojdzie Ci teraz rola pielęgniarki.
ale wydaje mi się też, że nie na długo...o, piwo się skończyło.
Bee
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz