w drugiej klasie gimnazjum, tej żeńskiej, zrobili nam zdjęcie. przyszły odbitki i MniśQo wydawało wyroki: Anita wygląda jak na speedzie, Pulpa jak rolnik a Ty jak Matka Teresa. nie minęło kilka lat i Anita jest z chłopakiem o ksywie Speedy, Pulpa siedzi na wsi z małżonkiem i chłopięciem lat chyba z sześć, a ja, prawda.. no.
pomagać to pomagać, to pikuś jest - rzucisz mądrym, troskliwym słowem, wysłuchasz i jakoś leci. ale najbardziej doskwiera przejmowanie się. najbliższymi to już w ogóle kanał. bo teraz jest moda na ślepe włażenie po uszy w bagna i ja tak sobie patrzę i sobie wmawiam, że nie mój cyrk, nie moje małpy, fuck został niedany, ale dany został. bo to bardzo przykry widok. bo wkurzający to na krótką metę - dalej pozostaje tylko zasmucenie, zasępienie i kompletne związanie rąk. a skoro najbliżsi, to mam krajobraz z pierwszej ręki i w dużych ilościach. i nic to nie zmieni, gdy ja zmienię towarzystwo, czy ucieknę ze środowisk, bo to nie tak, że co z oczu to z serca czy głowy. gdyby tak się dało, jak robią dzieci, że wsadzają głowę za doniczkę i wg siebie znikają. i sterczy taki kuperek zza roślinki. i kto w ten kuperek dostaje?
nie potrafię pomóc komuś, kto mówi, że nie powinien się przywiązywać. bo co najwyżej niech zrobi mi miejsce na tym samym wózku.
i pewno sama nie wiem, czego chcę, bo za nic bym się z takimi bez empatii nie zamieniła.
daj ludziom popełniać błędy. okej, ale kiedy oni dadzą sobie osiągać sukcesy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz