28.07.2010

o prezentach.

nie, nie mam imienin ani urodzin. pierwsze już były, drugie dopiero będą. tak, z głupia franc mnie naszła refleksja.

mianowicie taka, że odkąd pamiętam, 70% prezentów, które dane mi było uzyskać, było kupowanych z myślą o... darczyńcy. poważnie, mam pełno książek, filmów, części garderoby, biżuterii, bibelotów, które opatrzone zostały - albo powinny zostać opatrzone - komentarzem rozpoczynającym się od słów to mój/moja ulubiony/-a.

obstawiam, że to nie mój pech, że nie wynika to z nieznajomości mnie przez obdarowującego, tylko to taka głupia, acz popularna, cecha. bezsensowna całkiem. i, rzecz jasna, 85% - z tych 70% - jest nietrafionych. tzn. spoko, spoko, fajne rzeczy ale niekoniecznie to, co chciałabym dostać. wiadomo bowiem, że fajnie się czyta książkę czy ogląda film z myślą, że mój znajomy lubi to ale heloł? to moje święto, moje 24h, wtedy powinnam dostawać to co JA chciałabym mieć. albo co ktoś myśli, że chciałabym mieć i nie dlatego, że posiada wartość dla kogoś. takie to egoistyczne nieco, a?

od kiedy pamiętam, i kiedy mnie na to stać, zadaję sobie trud sprawienia przyjemności komuś. sobie sprawiam widząc ich radość. przy okazji ostatniej Gwiazdki latałam po sklepach za biografią Roberta, proszę ja Was, Pattinsona i doprawdy, nie dlatego, że go skrycie koffusiam, tylko dlatego, że koffusia go moja bratanica. no nie ma przesadnie gustu, cóż począć? wyrośnie, wierzę w nią. parę lat temu nie przepadałam za Rodziną Soprano ale zbierałam skrzętnie pieniądze na ość z serialu, dla T. w gimnazjum dzielnie słuchałam grunge'u ale na Mikołajki kupiłam koleżance kasetę Natalii Oreiro, bo lubiła. siostrze, która dzielnie chce gotować, choć nie ma głowy do przepisów, doradziłam tekturki z przepisami - w stylu Bree Van De Kamp ;) - choć na ten czas nie gotowałam, a teraz i tak wolę improwizować, niż sztywno pilnować proporcji. ona nie, konsekwentnie się trzyma zasad.

so seriously, what's wrong with You, guys? nie chodzi o to, że narzekam, no ale na własnej skórze najłatwiej poczynić obserwacje. dotyczące tendencji. naprawdę, macie masę innych okazji, każdego prawie dnia, żeby się obdarowywać, więc weźcie cholera trzy razy w roku - urodziny, imieniny i Boże Narodzenie - myślcie o tym, dla kogo kupujecie prezent. podwójna frajda dla obdarowanego - no bo a) dostał coś, co chciał mieć, b) dajecie mu do zrozumienia, że znacie jego potrzeby czy zainteresowania - a dla Was satysfakcja, widząc jego radość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz