dzień dobry wieczór.
nie wiem czy to kwestia wieku, w którym jeszcze wszystko jest wybujałe i skrajne, czy groźnie brzmiącej cyklofrenii, czy wreszcie tego, że choć z zażenowaniem patrzę na obchody Dnia Cipki, to nie da się ukryć (znaczy w sumie da i ukrywać, tudzież przykrywać lub zakrywać należy), że i ja ją posiadam, co tłumaczyłoby moją zmienność...
no, zaczynamy, słowem, na nowo.
przenosząc poprzednie blogi odkryłam fantastyczną metodę przenosin bez jednoczesnego brużdżenia w głowach - i czytnikach - czytelników. mianowicie wsadziłam cały blog w jedną kategorię. i tak oto powstał Ownlog I, by ustąpić miejsca Ownlogowi II.
zmiany, prócz tych widocznych bardzo gołym okiem, są niewielkie. nie musicie zmieniać niczego w czytnikach, stary adres po prostu doczekał się chwytliwego kompana - prozaicznego aliasu - http://strona.bee.pl. także już nikt nie będzie musiał się zapluwać, próbując podać adres do tsatpsy. swoją drogą wystarczyło tylko znać rozwinięcie skrótu, by uniknąć problemu. taki haczyk na spostrzegawczość. doszła też księga gości i tym razem jej nie chowam, możecie korzystać. a także z czasem dołączę linki do blogów krewnych i znajomych Pszczoły.
nie obiecuję, co tu się znajdzie, bo nie wiem i nie chcę sobie niczego narzucać. kategorie dotychczasowe poszły się je.. poszły sobie, zachowując przy życiu jedynie dwie kulturalne, bo to fajne cykle.
chciałabym skorzystać z danej sobie - przez siebie - okazji i publicznie podziękować Jonowi Krazovowi za poprzedni layout. był fantastyczny, zdjęcie pszczoły z mikrofonem - która nadal uparcie kojarzy mi się z muchą śpiewającą Brown Sugar w spocie Pepsi - mam na dysku, nawet po dramacie z formatem, i pewnie gdzieś użyję, bo genialne.
co najlepsze, moja ingerencja w jego wygląd była czysto kosmetyczna i w sumie po każdej zmianie wolałam poprzednią, oryginalną wersję.
to czemu go zmieniłaś? bo był za dobry. w pewnym sensie wymuszał na mnie formy i zwroty, żeby nie zmarnować takiego miejsca. ja naprawdę jestem estetką i mi robi różnicę. nie wiem czy do niego wrócę, w każdym razie zachowałam kod na wszelki wypadek.
a ten tu? jest niezobowiązujący, luźny, wiosenny... właśnie. tu też musiałam się troszkę zmusić, bo intuicyjnie zawieszałam wzrok na ciemnych. nie, nie gothyckich ale raczej ciemnych a tym razem nie chcę na ciemno.
tym razem chcę inaczej. znowu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz