i się trzeba z tym pogodzić, a nie popadać w skrajności [choć po głowie chodzi dokończenie skunk'sowego tytułu '...but they could even start'].
bo właściwie to Ci się już wszystko pieprzyć zaczyna w głowie - raz stoisz na skraju, nie skaczesz choć widzisz pustkę za Tobą, a raz [np. takie dzisiaj] stwierdzasz, że pustki są po to by je wypełniać i jeśli nie dostaniesz na tacy jakichś chlubę przynoszących punktów, które otworzą przed Tobą uniwersyteckie wrota, to trzeba zakasać rękawy i sobie przyszłość jakąś wybudować. w końcu cholera, naprawdę Można się na studia nie dostać i to nie świadczy jakoś koszmarnie o delikwencie. raczej jest swoistym testem na delikwenta wytrzymałość i umiejętność radzenia sobie z życiem. ot co.
znowu widzisz w tym sens, że 'co nie zabije to wzmocni' i to jakoś Cię doszlifuje. no bo nie?;)
dzisiaj nie ma drugich stron medalu, dzisiaj jest wykuwanie sobie jednej. jeśli to właśnie kryje się za 'dorosłym życiem' to w porządku, bierzesz na klatę, nawet Ci się to podoba. a że czasem ta siła siada... no wiesz Maleńka, już sam Manson użył sformułowania 'mechanical animal', a co mechaniczne to musi się naładowywać czasem.
boże, optymistyczna logika z Ciebie wychodzi. trwaj chwilo!
jak logika to i konkrety muszą być, a jakże. czyli na NINiejszych [o NINie napisałaś Sweetsatan najlepszą wersję opinii o The Slip, wreszcie zwięzłą jakąś i chyba długoterminową] łamach będziesz klarować kolejną już koncepcję na życie [widzicie? ona nie może mieć męża, bo cholery z nią dostanie... 20 na karku dopiero, a tu kolejna zmiana wizji. gdzieś pisali, że na tym polega dojrzewanie. czyli dojrzewa poprawnie. dobre i to].
więc wersja z 7 maja 2008 brzmi następująco:
idziesz grzecznie 13 i 20 maja wyspowiadać się z angielskiego i biografii autorów różnorakich, następnie do 30 czerwca wyjmujesz wszystko z przegródki 'o kurrrrwa, jak mi poszło', sznurujesz usta innym, w międzyczasie tak zwanym wojażujesz po kraju - ewentualnie po kartach ksiąg rozmaitech i kadrów z filmów tych najwartościowszych [uniwersalizm, dudes. bo potem się okaże, że nie ma kasy na rozległe podróże i co? ostanie się Pszczoła z ręką w nocniku? no way.], po 30-stym wymyślasz sobie najmniej absurdalne wydziały i na nie składasz papiery [jeszcze wczoraj stwierdziłaś, że 'pierdolisz, nie robisz' czyli 'nie ma max? to nie składasz nigdzie']. się dostajesz - się pakujesz. się nie dostajesz - uzbrajasz się w zęby do zaciskania i ostając się w domu nie tracisz roku, kątem oka dokuwając ten osławiony angielski i próbujesz w przyszłym. i żyjesz. i nie stoisz w miejscu. i się nie cofasz.
zaraz, uno momento por favor... miało nie być o maturze. damn!
---
Pszczoła wyraża swą finalną, bo już się nie zmieni raczej, opinię o nowym NINie: nafyn speszyl, dudes. tylko Head Down mi się wyróżnia ciut, a tak to jest klepanie starej, dobrej co prawda, ale ni cholery (N)INnowacyjnej, ninowszczyzny. se leci tak se jakoś. dla fanów absolutnych.
no, wybrnęłaś ;)
Bee
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz