cofnijmy się o tydzień i przypomnijmy sobie imprę u Asi(koleżanka Zaby z LO) na działce.No więc miałyśmy z Zabom i resztą jechać o 8:30 PKS-em ale mój kochany-no rzeczywiście,wykazał troskę o mnie :)-postanowił zawieźć mnie na miejsce...to był jedyny warunek żebym mogła tam pojechać.no,to ok.6:30 zadzwoniłam do Zaby że jednak nie mitniemy się na przystanku i jeżeli chce to może się zabrać ze mną.Zaba wyraziła zgodę(wcześniej było "o jezu pierdol to...":])i o łósmej była u mnie.Pan Lechu-się znaczy mój ojciec-spał i przez trzy godziny był zonk.siedziałyśmy i pieprzyłyśmy o głupotach...no i słuchałyśmy Placebo :D:D:D:D:D:D...wreszcie ok.13 udało nam się wyruszyć
no to już wszystko co mam na jej temat do powiedzenia....aaaaaaaa i za ładna też nie jest :D.
ola-hmmm niby miła aczkolwiek...aczkolwiek wkurzająca i mało mnie nie udusiła jak mi siadła na kolanach :].a i lubi p.coelho a ja nie :D:D:D:D:D:D:D:D.who's next??eveless czyli ewelina. fajna do czasu.do czasu gdy nie podwala się do PJ'a,nie braknie jej alkoholu ani fajek.no i na koniec Ojciec-fanatyk ZSRR i Niemiec...najnormalniejszy chłopak w tej całej bandzie wątpliwych playboyów.gadałam z nim o muzyce i rozwiązywaliśmy razem krzyżówkę.ma kościste kolanka :]...taki kumpel do którego można się przytulić,siąść na kolankach...opiekuńczy,troszczący się.jest ok.no tyle obgadywania....w nocy graliśmy w podchody...byłam z Zabą i Babeczką w grupie szukających.nasz wódz-Tomasz K. o godzinie 1 w nocy zostawił nas w lesie....:] bez latarki :]...bardzo to mądre....:]grrrrr....wiecie co??nie chce mi się teraz pisać dalej,potem dopiszę cd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz