14.02.2004

there's another world inside of me...

Kiedy byłam mała...no przynajmniej młodsza od siebie obecnej,sądziłam że to,co złego mnie w życiu spotkało jest karą.Na siłę wmawiałam sobię winę za cokolwiek...Mama piła z mojego powodu,choć tak naprawdę piła zanim urodziła się moja starsza siostra...Mój ojciec nie dawał sobie rady,bo ją nadal kochał.Obwiniałam się o to,przeto wiadomo że dziecko zbliża ludzi.Nigdy nie skrzywdzę mojego dziecka,nigdy.Naprawdę przemyślę wnikliwie nim się na nie zdecyduję.Muszę mu zapewnić tak wiele... Przede wszystkim miłość obojga rodziców.Nie mówię tu histerycznie,że ja jej nie mam...Tylko że muszę na początku umieć mu ją okazać...Czy to będzie banalne-skądże.Niby dziecko się kocha z "przydziału",ale ja chcę się w nim zakochać,chcę je uwielbiać,być oparciem,przyjaciółką...Czuję w sobie potrzebę podzielenia się sobą z kimś maleńkim,z kimś na którego życie będę miała ogromny wpływ...Może ono za kilkanaście lat będzie mi radzić jako ktoś bez doświadczeń,kompletnie świeży,pozbawiony zakłamań i piętna otaczającego świata.Nie oznacza to jednak,iż planuję zostać TERAZ matką.Nieeee.....Teraz nic mu nie zapewnię.A właśnie jemu muszę dać to,co we mnie najlepsze.Teraz,nosząc na plecach pewien bagaż doświadczeń nie łamię się.Myślę,że coraz mniej mnie przerasta.Coraz mniej we mnie załamywań rąk a coraz więcej butnych spojrzeń...Dałam sobie radę głównie dzięki ludziom,którzy pojawiali się z odpowiednim słowem w odpowiednim czasie.

Magdo-choć czasem zgrzyta i walą pioruny to czuję się godna Ciebie...Bardzo mi pomagasz,a Twoje raniące nieraz opinie pomagają mi się zahartować.
Kasiu-w Tobie miałam zawsze oparcie,myślę że mogę na nie liczyć nadal :) To czego ja Ci daję nie mogę ocenić,ale jeśli tylko poprosisz zawsze to dostaniesz.
Marleno-nie wiem jaka jest szansa,że się z tym zetkniesz ale...naprawdę lubię czasem z Tobą pogadać.Jeśli mam okazję i możliwość chętnie Ci Crazy Baby pomogę

....lista moich przyjaciół iście pęka w szwach...nie od imion ale od tego co za nimi skryte...

no i teraz coś dla Krzyśka-Boże,co ja mam Ci napisać??? "I seem to lose the power of speech"... przewrotny los przydzielił mi kogoś,kto rozumie,pomaga,podtrzymuje na duchu,"ociera" każdą łezkę, wierzysz Słonko w historię o podziale dusz?...Nie wierzyłam,szczerze mówiąc ale teraz...Tak,Ty ją najwyraźniej masz,tę drugą moją cząstkę-ale nie oddawaj mi jej.Nie chcę mieć Siebie całej.Chcę Siebie dzielić z Tobą.A jeśli to nie moja połowa...jakże słodka może być chwila wkładania palca do ognia...Dopiero potem poczuję bolesne poparzenie.Ale niczego nie chcę kończyć i niczego żałować nie będę.

Dobranoc Wam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz