
Dzisiejszy dzień swobodnie mogę zaliczyć do nijakich.Tak przeszedł i jak narazie śladu po sobie nie pozostawił.Humor mi nie dopisywał-like almost always,żadna rozmowa nie wywarła na mnie jakiegokolwiek głębszego wrażenia...Myślę,że przydałam się dzisiaj tylko Ewie-ma problem z chłopakiem...Swoją drogą to troszkę banalne,że ludzie w moim wieku(szczególnie dziewczyny) mają rozterki miłosne.Prawie każda-również ja-stwarzają sobie problemy albo te małe,niewiele znaczące rozdmuchują do gigantycznych sercowych dramatów.Owszem,niektóre z nas mają naprawdę spore problemy i jak tylko mogę staram się pomóc ale...okej okej,jak któraś z was czuje się do żywego dotknięta-nie taki miałam zamiar :).Wracając do dzisiaj...Tylko że właśnie nie ma zbytnio do czego.
Jestem chyba sama winna za moją taką a nie inną sytuację domową.Ja chyba,mając 16 lat-w świetle prawa coś tam już mogę-powinnam coś zrobić,przeciwstawiać się temu.A tym czasem siedzę przed Wami i marudzę jakiego to ja życia nie mam.Ehhh!!!Ja chcę ferie,ale takie prawdziwe.Chcę wyjechać sama,bez neta,bez komórki...bez niczego na jakieś pustkowie,odpocząć od wielu spraw i może postanowić co dalej.Bo to cholernie dobija-takie bierne patrzenie jak świat kawałek po kawałku rozpada Ci się.
Piosenka Dnia:"Jackie"-PLACEBO(Shinead O'Connor cover-w woli ścisłości) :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz