chyba pora się pogodzić z faktem, że nigdy nie stworzę miłego blogaska, w którym będę niezobowiązująco relacjonować przebieg kolejnych dni. bo albo tworzę coś nieporadnie smutnego, albo coś na miarę I have a dream speech. a szkoda.
jeśliby się uprzeć na szukanie winnych, to kieruję do moich polonistek, które złowrogą czerwienią wykazywały na moich kolejnych pracach, że, co następuje: lapidarny styl, coś na miarę notki prasowej, pod rozwagę bo matura.
także w razie obaw - uspokajam, głównie siebie samą: dzieje się. codziennie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz