14.06.2010

innego końca świata nie będzie.

napisałam właśnie długą, szczegółową i niemal ekshibicjonistyczną notkę. i jej nie opublikowałam oraz wcale nie zamierzam. pewnie powinnam ale mi się nie chce.

nie będzie krzyków, nie będzie afer, nie będzie rozkładania nóg na blogu, nie będzie rozmów, które powinnam przeprowadzić a na które kompletnie nie mam ochoty, nie będzie uświadamiań, wypominań, nie będzie ośmieszania ani dyskredytowania.

do niczego mi to nie jest potrzebne, sorry. moja samoocena ma się nieźle, dziękuję za troskę. ma się nieźle na tyle, że mi po prostu szkoda siebie na to wszystko. ba! robiąc cokolwiek z powyższych rzeczy pogorszyłabym ją sobie przeokrutnie, bo musiałabym się zniżać do poziomów. wrażenie zrobiłabym chwilowe, a pogardę dla siebie, że brałam w tym udział, pielęgnowałabym miesiącami. także postoję.

wyrażę tylko nadzieję, że nikomu nie przyjdzie do głowy mnie wyręczać. za każdym razem, gdy ktoś próbował dbać o moje interesy to wychodziłam na tym totalnie do dupy i tylko słyszałam, że jestem niewdzięczna.

tym razem wiem co robię. nareszcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz